Uwaga!

środa, 12 marca 2014

Rozdział 2

    Rozdział 2
Dziś była sobota, dzień w którym miała pojechać do Richmond z Nathanem, by zobaczył w końcu swoją dziewczynę. Ubrała się ciepło w czarną bluzę z kapturem i zwykłe wyblakłe spodnie, związała swoje kruczo czarne włosy w kucyk. Założyła kaptur, ponieważ na dworze padało, panowała istna ulewa. Schodząc do kuchni zabrała kluczyki od samochodu krzyknęła do mamy, która oglądała w salonie jakąś komedie romantyczną, że wychodzi informując by nie czekała z kolacją.
Wyszła z domu i biegła do samochodu, który stał przed domem. W samochodzie zdjęła kaptur oraz odpaliła silnik.W tym momencie na miejscu pasażera pojawił się Nathan cały szczęśliwy jak dziecko, które jechało do wesołego miasteczka. Wyjechała z podjazdu i ruszyła w kierunku Richmond. Nie przeczuwając co się stanie. Rozmawiali podczas jazdy, która dłużyła się w nieskończoność a po 2 godzinach zrobili mały postój by zatankować, zjadła coś, załatwiła potrzeby fizjologiczne grożąc Nathanowi, by został w samochodzie i nie szedł za nią. Oczywiście wiedziała, że nawet by o tym nie pomyślał w końcu dalej uważał ją za młodszą siostrę, co trochę ją bolało, ale no cóż serce nie sługa. Pojechali potem w dalszą drogę nie zatrzymując się już ani razu. Gdy dotarli w końcu do Richmond popytała się miejscowych przechodniów o adres, aż w końcu znalazła się przed dużym bardzo ładnym domem. Wysiadła z auta, słońce już świeciło nisko oślepiając ją, podeszła do drzwi frontowych a za nią szedł Nathan. Zapukała delikatnie do drzwi i czekała cierpliwie nasłuchując kroków.
-Gotowy ? -spytała.
-Tak.
Drzwi się otworzyły i w progu stanęła bardzo ładna blondynka o niebieskich oczach. Na oko miała może z 34 lata ale wyglądała bardzo pięknie. Zerknęła przez ramię by zobaczyć minę Nathana. On stał i patrzył na nią jak zaczarowany. Odwróciła się z powrotem do kobiety.
-Emily Howard ?
-Tak, w czym mogę pomóc?
-Chce porozmawiać o pewnym chłopaku, którego niegdyś pani znała.
Emily uśmiechnęła się.
-To zapraszam do środka na herbatę.
Zaprosiła ją do salonu nie wiedząc, że za dziewczyną wszedł duch, po chwili podała herbatę.
-A więc o kim chcesz pogadać?
-O Nathanie Morisie.
Emily zadrżały ręce przez co rozlała herbatę, gdy nalewała ją do jej filiżanki.
-O Nathanie? Ale on nie żyje od 14 lat.
Nathan szepnął cicho coś do ucha Katherine.
-Daj jej mój list.-usłyszała
Katherine posłuchała i wyciągnęła z kieszeni stary pomięty i poplamiony list i podała jej go.
-Na pewno by chciał, by pani to przeczytała.
Emily otworzyła go drżącymi palcami i zaczęła czytać
________________________________________________________
Droga Emily
Bardzo Cię kocham i nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie.
Chcę jednak byś była szczęśliwa, a wiem że jesteś będąc z Nim.
Mam tak mało czasu, a tyle Ci do powiedzenia… Nie zdążyłem.
Nie chce byś się obwiniała kiedy dowiesz się co się stało, to nie ma z Tobą żadnego związku.
Musisz wiedzieć, dlaczego podjąłem taką a nie inną decyzję.
Widzisz popadłem swego czasu depresje, gdy dowiedziałem się przez moje problemy alkoholowe popadłem w takie długi, że moja rodzina miała problemy z ludźmi u których się zadłużyłem, przez moją głupotę zadarłem z naprawdę z niebezpiecznymi ludźmi… Moja młodsza siostra została zrzucona ze schodów i już na zawsze będzie kaleką… i choć lekarze mówią, że to był wypadek ja wiem że to nie prawda. Nikomu tego nie mówiłem, ale miesiące mijały a ja nie spłaciłem długu i zacząłem dostawać listy z pogróżkami. Jeden dotyczył mojej siostry.
Nigdy sobie tego nie wybaczę. Ona ma dopiero 9 lat.
Ma na imię Rosa…

Chciałbym Cię prosić byś dopilnowała, by dostała po skończeniu pełnoletniości domek w Dover, który odziedziczyłem po dziadkach. Tylko w ten sposób mogę jej pomóc.    
______________________________________________________________________
Emily zakryła usta dłonią i rozpłakała się. Katherine spojrzała na nią zatroskana, chcąc ją jakoś pocieszyć, gdy nagle Emily zaczęła się śmiać. Kobieta widząc dziwną minę Kath wytłumaczyła się.
-Przez całe życie obwiniałam się o jego śmierć... Nawet jak próbowałam zacząć żyć od nowa, żyjąc u boku Chrisa rodząc mu dwie śliczne córeczki, czułam się jak morderczyni. Nie mogłam pozbyć się poczucia winy... A teraz ? Czuje ogromną ulgę... Jakby ktoś zdjął z mojego serca wielki głaz.
Kath uśmiechnęła się do niej.
-Ciesze się, że mogłam pani pomóc -powiedziała Katherine.
-Mów mi Emily, skąd masz ten list?
-Znalazłam go w moim domu, starym domu Nathana.
-Rozumiem. Z daleka przyjechałaś.
-Dlatego muszę już wracać do domu.
Spojrzała na Nathana, siedział cały czas cicho, zastanawiała się o czym myśli, czy zostanie tutaj do czasu, gdy nie przejdzie na drugą stronę. Nie miała jednak jak się o to zapytać nawet na nią nie patrzył. Wstała z kanapy i pożegnała się.
- Do widzenia wam wszystkim - powiedziała mając też na myśli Nathana.
Kiedy wsiadła do samochodu, poczuła się osamotniona zacisnęła palce na kierownicy powstrzymując łzy, wzięła głęboki wdech i wydech i przekręciła kluczyk w stacyjce wjeżdżając na drogę. Po twarzy popłynęły jej łzy rozmazując widok za szybą, nagle na miejscu pasażera pojawił się Nathan.
-Czemu płaczesz? - spytał.
-Pożegnałam się z tobą w myślach...
-Nigdzie się nie wybieram bynajmniej na razie. -powiedział.
- Już niedługo, spełniłam twoją prośbę i odnalazłam twoją byłą, więc powód dla którego tu jesteś zniknął ty też powinieneś.
- A jednak dalej tu jestem.- mruknął.
-Pytanie, dlaczego? - spytała.
-Nie mam pojęcia, wracajmy do domu.
Gdy dojechali do domu było późno. Jej mam dawno już spała, weszła cicho do mieszkania by jej nie budzić i zamknęła się w pokoju.
-Zaśniesz? - spytał.
-Raczej tak...
-Jak będziesz miała koszmary to daj znać.
-Ok.
-Kath - powiedział cicho.
-Tak?
-Spij dobrze
-Ok.
Poszła się kąpać i wsunęła się do łóżka, modląc się o sen.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz