Uwaga!

środa, 12 marca 2014

Rozdział 3

Rozdział 3
Następnego dnia Katherina obudziła się bardzo późno, wstała i zeszła na dół do kuchni na śniadanie.
-Hej mamo ! - zawołała od progu.
-Dzień dobry, skarbie. Jak się spało ?
-Bywało lepiej.
Gdy zjadła śniadanie poszła na strych zobaczyć czy Nathan dalej tam jest. Strych był cały zakurzony , ciemny i ponury a w każdym kącie była pajęczyna.
-Nathan? -szepnęła, ale nikt nie odpowiedział.
-Nathan, jesteś? - powiedziała głośniej.
-A gdzie mam być ? - spytał stojąc za nią.
-Am ..., nie odpowiedziałeś... Myślałam, że już cie nie ma.
Spojrzał na nią przenikliwie, nie mówiąc słowa.
-Kath dobrze wiesz, że nie będę tu długo pewnie niebawem zniknę, nic mnie tu już nie trzyma. Musisz poznać jakiś nowych przyjaciół,rozumiesz? -spytał cicho.-Wiem, że to nie będzie dla Ciebie proste, byłem dla Ciebie jak brat i wiem, że chcesz bym tu został, ale oboje wiemy, że nie mogę.Twoja mama bardzo się ucieszy jak zaczniesz żyć, a nie siedzieć wyłącznie w domu. To miłe, że mi towarzyszyłaś, ale nie powinnaś się tak dla mnie poświęcać.
Katherine spojrzała na niego zdziwiona i trochę smutna.
-Ale Nathan...
-Nie Kath , dopiero teraz zauważyłem, że moje odejście dużo zmieni w twoim życiu i będzie lepiej jak od teraz będziesz żyć normalnie jak zwyczajna nastolatka, a raczej dorosła młoda kobieta. Jak znajdziesz przyjaciół moje odejście będzie mniej bolesne.
Zamknęła oczy, by powstrzymać cieknące do oczu łzy, odwróciła się by tego nie widział.
-A więc mam cię teraz zostawić samego i iść szukać nowych znajomych? -spytała.
-No, coś w tym sensie.
-Super, to już mnie nie ma ! - warknęła i zeszła ze strychu nie patrząc za siebie, powstrzymując łzy.Wyszła z domu zatrzaskując głośno drzwi i szła pustymi ulicami w stronę parku szlochając głośno. Łzy zasłoniły jej widok, a do tego słońce ją oślepiało, przechodząc przez pasy nie zauważyła samochodu , które jechało z dużą prędkością, gdy nagle usłyszała pisk hamujących opon, dopiero wtedy zobaczyła czarne auto, próbowała uskoczyć w tył, by uniknąć zderzenia, ale niestety nie udało się i została potrącona.
Katherine obudziła się w szpitalnej sali, była podłączona do aparatury, która umożliwiała jej oddychanie. Rozejrzała się po sali, nie potrafiła sobie przypomnieć co ona tu właściwie robi. W sali było cicho i pusto, leżała w niej sama a po korytarzu chodzili lekarze i pielęgniarki. Dziewczyna była cała obolała, nie była w nawet wstanie ruszyć palcem. W tym momencie do sali wszedł lekarz z kartą pacjenta, spojrzał na nią i uśmiechnął się do niej kiedy zorientował się, że się obudziła.
-Dzień dobry pani, jak się spało? - spytał, przeglądając kartę pacjenta.
-Dobrze...-szepnęła, zaskoczona swoim chrapliwym głosem.
Uśmiechnął się do niej pocieszająco.
-Spokojnie niedługo wszystko wróci do normy, jesteś mocno poobijana masz złamane 2 żebra i twoja prawa noga musi pozostać w gipsie na okres miesiąca.
Drzwi się otworzyły i do sali weszła mama dziewczyny z torbą jedzenia i słodkościami. Zatroskanym wzrokiem spojrzała na córkę.
-Jak się czujesz kochanie ? - przysunęła się do jej łóżka. - Boli cię coś?
Pokręciła głową na znak, że nic ją nie boli po czym po chwili milczenia spytała.
- A kim pani jest?
Matka dziewczyny i lekarz spojrzeli się na Katherine zszokowani po czym lekarz natychmiast wyszedł z sali zostawiając je same.
-Jak to kochanie? Nie żartuj sobie ...
Spojrzała córce w oczy a widząc w nich niepewność i strach zdała sobie sprawę, że Katherine naprawdę jej nie poznaje.Uświadomiła sobie, że prawdopodobnie straciła pamięć co wywołało u niej przerażenie.Nie myśląc zbyt długo zostawiła torbę z jedzeniem na krześle i wyszła z sali by poszukać lekarza. Mając nadzieje, że on jej to wszystko wyjaśni powie, że to tylko tymczasowy stan umysłu.
Katherine została sama w sali nie rozumiejąc całego zajścia i zamieszania wokół jej osoby.
Czuła się bardzo senna, nie zastanawiając się długo nad tym zasnęła. Nie wiedziała, że odwiedził ją ktoś jeszcze ktoś kto był niewidzialny dla innych. Ktoś kto zostawił białą róże i zniknął tak cicho jak się pojawił.
Gdy następnego dnia obudziła ją pielęgniarka, która podciągnęła jej rękaw koszuli nocnej by pobrać próbkę krwi do badania i oznajmiła, że za 2 godziny jedzie na badanie neuropsychologiczne pacjentów z przejściową amnezją, była zaskoczona.
Co prawda nie pamiętała nic o wypadku, ale wiedziała jak się nazywa. A kobietę, która pojawiła się wczoraj widziała pierwszy raz na oczy.
Spojrzała przez okno i dopiero teraz zauważyła białą róże w wazonie.
-Przepraszam, wie pani skąd się wzięła ta róża?
Pielęgniarka spojrzała kątem oka na wazon.
-Nie, nie widziałam tu nikogo.
Pomyślała, że może ta kobieta zostawiła róże nim sobie poszła, więc nie zastanawiała się dłużej nad czymś tak nieistotnym. Skupiła się by przypomnieć sobie wypadek ale niestety w głowie miała pustkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz