Uwaga!

środa, 12 marca 2014

Rozdział 5

Rozdział 5
Katherine poszła na strych, przeszukiwała stare pudła w których były jej zabawki jakieś stare ubrania, obrazy i wiele innych rupieci szukając albumu rodzinnego, o którym mówiła jej mama. Znalazła go, miała już schodzić na dół, gdy usłyszała stukanie i szelesty. Myśląc, że to mysz , poszła stamtąd jak najszybciej. Podała mamie album i usiadła obok niej. Oglądały razem śmiejąc się i przypominając sobie dzieciństwo. Spojrzała na jedno zdjęcie. Fotka była zrobiona w domu i przedstawiała jak mała Kath trzyma w rękach dużego pluszowego różowego misia.
-O popatrz trzymam pana Boniego ! Nie pamiętam, by był aż taki duży...! - powiedziała Katherine.
Zdziwiona mama spojrzała na nią otwierając szeroko oczy, a na jej twarzy pojawił się równocześnie ulga, radość i nie dowierzanie.
-Pamiętasz pana Boniego ? Co dokładnie pamiętasz? -drążyła jej matka, starając się kuć żelazo póki gorące.
Katherine zastanowiła się chwile, przywołując obraz pana Boniego i jak trzymała go w rękach.
-Pamiętam jaki był mięciutki... Bawiąc się nim przez przypadek oderwałam mu koralikowe oczko i jak płakałam, że pan Boni nie ma oczka. Pamiętam jak mi go zszyłaś. Spałam z tym misiem. To chyba wszystko co pamiętam...-mruknęła zniechęcona.
-To i tak bardzo dużo! Widocznie twoja pamięć powoli wraca. Musze zadzwonić do doktora i mu o tym jak najszybciej powiedzieć.  Jej mama spojrzała na zegarek i porwała się nagle z krzesła.
- Ojej ! Już powinnam wychodzić do pracy! Kochanie zrobiłam obiad wystarczy go podgrzać, jak coś się stanie koniecznie dzwoń! -mówiła pakując jednocześnie dokumenty i klucze do torebki. - Jak coś ci się jeszcze przypomni to też do mnie zadzwoń. - powiedziała szukając komórki. - To pa kochanie, wrócę o 22. Gdy jej mama wyszła do pracy Katherine zrobiła sobie herbatę i usiadła przy stole, czytając dalej swój pamiętnik. Dowiedziała się, że jest w Nathanie zakochana szkoda tylko, że  ten chłopak o tym nie wiedział.
Po dwóch godzinach zadzwoniła jej mama i powiedziała, że rozmawiała przez telefon z doktorem, który bardzo się ucieszył że Katherine powoli odzyskuje pamięć i wyraża zgodę, by poszła następnego dnia do szkoły. Katherine nie umiała ukryć radości, ciągłe siedzenie w domu zaczynało ją okropnie nudzić. Chciała wyjść do ludzi poznać kogoś, po prostu porozmawiać zaczynała czuć się strasznie osamotniona. Poszła do swojego pokoju i zaczęła grzebać w szafie w poszukiwaniu jakiś fajnych ubrań i znowu się zdziwiła. Nie wiedziała że ma tak dużo takich szarych bezbarwnych ubrań. Czyżby teraz nagle poczuła że woli żywsze bardziej wyraziste kolory? To dziwne uczucie kiedy nie poznaje się samej siebie, ale postanowiła, że koniecznie musi iść na zakupy zmienić tą ponurą i smętną garderobę.  Jutro przecież jest wielki dzień jej "Pierwszy dzień w szkole", chciała wypaść jak najlepiej. Przeszukała całą szafę aż w końcu wybrała jeden strój, wybrała niebieską bluzkę która pasowała do koloru jej oczu, czarne obcisłe rurki, i czarny sweterek i wyprasowała je na jutro. Bała się trochę reakcji ludzi na jej utratę pamięci ale podobno dyrektor uprzedził uczniów, że miała wypadek i nic przez to nie pamięta. Miała okazje poznać znowu wszystkich od nowa, już nie mogła się tego doczekać. Wykąpała się i poszła spać pełna nadziei co przyniesie następny dzień
To był wielki dzień i można było nawet powiedzieć, że przełomowy, ponieważ to prawie tak, jakby cofnąć się w czasie i znowu wrócić do pierwszej klasy. Katherine szła powoli w stronę liceum, pełna obaw jakie mają pierwszoklasiści, gdy wkraczają do nowego dla nich świata. Po chwili zganiła sama siebie w myślach przypominając sobie, że uczniowie i nauczyciele ją znają i wiedzą, że utrata pamięci nie będzie trwała długo. Gdy stanęła w końcu przed wielkim budynkiem znowu nabrała obaw i zwątpiła czy jest w stanie wejść do środka.Wzięła trzy głębokie wdechy i zagryzając wargi, popchnęła drzwi i weszła do środka.
Korytarze były zaludnione, słychać było gwar, rozmowy i śmiechy lecz gdy uczniowie ją zauważyli nastąpiła grobowa cisza i czuła jak ponad sto par oczu patrzy się prosto na nią. Nie wiedziała co ma robić, gdzie iść, poczuła że ogarnia ją panika. Jednakże jedna osoba zaczęła przepychać się przez tłum w jej kierunku i stanęła obok niej, był to bardzo przystojny blondyn o zielonych oczach, który uśmiechnął się do niej urzekająco. Popatrzyła na niego oniemiała i zauroczona.
-Witaj Katherine miło mi cię znowu widzieć. Pozwól, że cię oprowadzę, na pewno czujesz się trochę zagubiona. -powiedział aksamitnym głosem.
-No troszkę -odpowiedziała cicho gdy oddalali się od gapiów i wyszli na dziedziniec ponieważ trwała długa przerwa obiadowa.
-Zacznijmy od tego, że ci się przedstawię nazywam się Gareth Stone, uczeń klasy III i przewodniczącym szkoły , vice dyrektorka poprosiła mnie bym został twoim opiekunem do czasu gdy odzyskasz pamięć lub przestaniesz mnie już potrzebować, więc jak będziesz miała jakiś problem, zawsze możesz się do mnie zgłosić, służę pomocą o każdej porze dnia i nocy.- zaśmiał się szczerze, zauważając dwuznaczność swojej wypowiedzi.Po chwili spojrzał na zegarek i do swojego notatnika.
-Musimy się już zbierać, teraz masz matmę odprowadzę cie do klasy, a potem wrócę po ciebie i zabiorę cie na biologię.
Katherine uśmiechnęła się do niego promiennie.
-To naprawdę miłe z twojej strony -powiedziała.
-To nic wielkiego, zapraszam cie na kolejnej przerwie na lunch, przy okazji zobaczysz stołówkę i dojdziesz do wniosku ze jeśli zapomniałaś jakie jedzenie tam serwują, to nie było czego żałować.
Wrócili do szkoły i Gareth odprowadził ją na zajęcia, obiecując ze jak tylko wyjdzie z klasy on będzie już na nią czekał. Poczuła wdzięczność, że rozumie jej obawy i stara się zrobić wszystko, by nie czuła się w szkole obco i nieswojo. Gdy chciał się odwrócić by iść na swoje lekcje , złapała go za rękę , stanęła na palcach i pocałowała go w policzek
-Dziękuję- podziękowała, gdy spojrzała mu znowu głęboko w oczy.
Po skończonych zajęciach Katherine jak najszybciej wyszła z klasy i zderzyła się z Gareth'em, który stał oparty o ścianę czekając na nią.Podniosła na niego wzrok, rumieniąc się na twarzy, lecz on tylko wybuchł śmiechem.
-Wiesz co. Jesteś bardzo urocza.-złapał ją za ramię i pociągnął za sobą. Jest coś co chce ci pokazać.
Wyszli na teren szkoły, przechodząc przez ogrodzenie i zagłębili się w mały lasek, który był za szkołą. Nagle Gareth się zatrzymał, przez co o mały włos o Katherine znowu by na niego wpadła. Już chciała się zapytać, czemu się zatrzymał i po co tu przyszli, lecz w tym momencie zobaczyła przed nim mały obelisk, który wydawał jej się dziwnie znajomy. Obeszła go dookoła starając sobie coś przypomnieć, podczas gdy Gareth oparł się o pień drzewa i odpalił papierosa, spoglądając na nią ukradkiem.
-Byłam tu, ale nie mogę sobie nic przypomnieć-mruknęła w końcu zrezygnowana.
-Przychodziłaś tu zawsze na długich przerwach i rozmawiałaś ze sobą, obserwowałem cię nie raz, kiedy przychodziłem tu na papierosa. Gdyby uczniowie i nauczyciele dowiedzieli się , że pale mój wizerunek przewodniczącego mógłby nieco ucierpieć.
Gareth zgasił papierosa, wypuścił dym z płuc, podszedł do Katherine, uniósł jej brodę do góry by mogła spojrzeć w oczy.
-Twoja pamięć wróci, jestem tego pewien.
Spojrzała na niego z pewną obawą.
-A co jeśli nie ?
Kącik jego ust uniósł się w dyskretnym uśmiechu,delikatnie palcem przesunął po jej dolnej miękkiej wardze, po czym spojrzał jej w oczy dalej się uśmiechając.
-W takim razie zaczniesz od początku, a ja chętnie ci w tym pomogę.
Pochylił się i pocałował ją delikatnie, czekając na jej reakcje. Była zaskoczona ale nie mogła oprzeć się przyjemności jaką jej dawał i bez zastanowienia wsunęła mu palce we włosy i oddała pocałunek przyciągając go do siebie. Gareth zaśmiał się cicho i delikatnie oparł ją plecami o najbliższe drzewo nie przerywając pocałunku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz