Uwaga!

środa, 12 marca 2014

Rozdział 4

Rozdział 4
Pielęgniarka pomogła jej usiąść na wózku inwalidzkim i pojechała z nią na badania, które zalecił lekarz. Czekał na nie w sali, przywitał się z Katherine po czym pomógł jej położyć się na łóżku. Zanim zaczęło się badanie zadał jej szereg podstawowych pytań.
-Doktorze...Czy ja odzyskam pamięć?
-To zależy
Zrobiono jej tomografię głowy i wysłano z powrotem do sali. Po paru godzinach znów przyszła jej mama przynosząc niezbędne rzeczy, ale nie patrzyła na córkę, Katherine też czuła się nieswojo w towarzystwie kobiety, która jest jej matką lecz nie pamiętała tego. Miała nadzieje,ze wszystko sobie przypomni i znów będzie żyć normalnie... Do sali przyszedł lekarz z wynikami badań.
-Dzień dobry paniom, mam już wyniki, nie jest wcale aż tak źle jak nam się wydawało. Co prawda utraciła pani pamięć ale to tylko amnezja wsteczna która obejmuje zdarzenia poprzedzające utratę świadomości. To minie prędzej czy później i przypomni sobie pani wszystko. Myślę, że najlepszym wyjściem w takim wypadku jest powrót do domu, do bliskich. Dzięki temu jest większa szansa, że pamięć powróci. Może przypomni sobie pani swój pokój a w tym także jakieś wydarzenia. Wypiszę panią dzisiaj, proszę wrócić za 2 tygodnie na badanie kontrolne.
Pożegnał się z kobietami i wyszedł zostawiając je same.
-Zadzwonię do Jim'a, to nasz sąsiad. Poproszę go by przyjechał samochodem i pomógł ci do niego wsiąść. - powiedziała jej matka i wyszła na korytarz by zadzwonić.
Po godzinie przyjechał obcy facet, którego też nie pamiętała. Barczysty blondyn o wydatnych kościach policzkowych i orlim nosie. Miał błękitne przenikliwe spojrzenie, bała się go ale gdy spojrzał na nią jego pochmurna mina nagle zmieniła się w czułe radosne spojrzenie i wyszczerzył usta w uśmiechu.
-Jak się ma nasza mała myszka? -zwrócił się do niej.
-Bywało lepiej, proszę pana- powiedziała uśmiechając się do niego.
Pomógł jej wstać i w troje wyszli ze szpitala i skierowali się w stronę jego samochodu i odwiózł obie do domu.
Przed domem widziała jak mama została jeszcze chwile przy jego samochodzie i usłyszała tylko słowa.
-Dziękuje ci Jim...
-Oh Lilly, wiesz ze dla ciebie zrobię wszystko.
Katherine na te słowa uniosła wysoko swoje brwi. Gdy były już w domu same nie zamierzała zbyt długo czekać i zapytała głośno.
-Nie mam taty?
To pytanie widocznie zaskoczyło jej mamę bo nie wiedziała co jej odpowiedzieć po czym odpowiedziała spokojnie.
-Zostawił nas gdy miałaś 4 lata,wtedy bardzo się zmieniłaś. Nie wychodziłaś ze swojego pokoju przez bardzo długi okres... i zaczęłaś mówić do siebie.
-Rozumiem... A nasz sąsiad Jim ? Lubisz go ?
-Jim był przy nas gdy potrzebowałyśmy go najbardziej... nazywałaś go swoim wujkiem...odwoził cię do szkoły kiedy ja byłam w pracy, wybudował dla ciebie domek na drzewie i huśtawkę w ogrodzie. Zrobił ci domek dla lalek i wyremontował pokój.Jak byłaś mała spytałaś się go czy nie poprowadzi cię do ślubu. - przypominając sobie to wydarzenie jej mama wybuchła śmiechem, nigdy nie zapomnę jego miny.-Za to twój ojciec nie starał się z tobą skontaktować, odszedł bo nie był gotowy na założenie rodziny.
-Bylibyście z Jimem świetną parą- powiedziała na odchodnym i poszła do swojego pokoju zostawiając matkę zaskoczoną i równocześnie szczęśliwą.
Katherine rozglądała się po swoim pokoju nie poznając w ogóle tego miejsca, patrzyła na zdjęcia w ramkach i nie poznawała osób, które na nich były ani miejsc w których zostały zrobione.Wszystko wydawało się jej zupełnie obce.Podeszła wolno do okna , otworzyła je szeroko nadchodził wieczór, niebo zrobiło się już bardzo ciemne a powietrze stawało się zimniejsze. Stanęła przed biurkiem i zaczęła go przeszukiwać w poszukiwaniu czegoś co pomoże jej odzyskać choć część pamięci. Miała nadzieje, że prowadziła jakiś pamiętnik, dzięki któremu przypomni sobie coś co wydarzyło się przed wypadkiem , ale niestety nic takiego nie znalazła. Zrezygnowana i rozczarowana zostawiła rozkopane szuflady. Jedno było w tym wszystkim najlepsze przez pewien czas nie musiała chodzić do szkoły. Lekarz twierdził, że to by mogło nadwyrężyć jej pamięć. Położyła się do łóżka, wsuwając dłonie pod poduszkę i namacała palcami coś twardego, zaskoczona wyciągnęła grubą jak sądziła książkę ale ta "książka" okazała się tym czego akurat szukała z okrzykiem radości otworzyła pamiętnik i zaczęła go czytać.W pamiętniku pisała dużo o szkole, z tego co wyczytała nie należała ani do najpopularniejszych z resztą do najmądrzejszych też nie. Najbardziej ją zasmuciły notatki o mamie, faktycznie nie była z nią tak zżyta jak kiedyś. Zdziwiła ją jednak mowa o jakimś Nathanie. Często używała tego imienia , a na dodatek wyrażała się o nim dość odważnie i widać było, że to był ktoś jej bardzo bliski. Czuła, że mógł być kimś więcej niż tylko przyjacielem, ciekawił ją ten nieznajomy chłopak, nie mogła przypomnieć sobie jak wygląda, nawet nie miała w telefonie jego numeru telefonu. Postanowiła, że zapyta o niego jutro mamę.
Następnego dnia przy śniadaniu nie zwlekała zbyt długo i od razu postanowiła zapytać mamę o chłopaka z pamiętnika.
-Mamo... Znasz może jakiegoś Nathana? To jakiś chłopak z mojej szkoły?- zapytała jedząc płatki śniadaniowe. Jej mama zamyśliła się przez chwile po czym niepewnie odpowiedziała.
-Wiesz... raczej nie przyprowadzałaś do domu swoich przyjaciół...ale coś kojarzę że właśnie tak nazywałaś tego swojego zmyślonego przyjaciela po śmierci taty. Przypomniałaś sobie coś?
-Niestety nie... znalazłam pamiętnik i napisałam o nim parę słów...no cóż myślałam że to mi w czymś pomoże...Zastanawiam się czy byłam normalnym dzieckiem ...
-Oczywiście że tak kochanie... każdy w dzieciństwie ma wymyślonego przyjaciela potem oczywiście przestałaś w niego wierzyć więc nie było czymś się martwić. Kochanie przyniesiesz mi ze strychu pudełko ze starymi zdjęciami ? Pokaże ci coś...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz